Spacerujemy codziennie – czemu? Bo spacer to przede wszystkim solidna dawka tlenu. Dotleniony organizm dobrze funkcjonuje, mózg lepiej się rozwija, na buzi pojawiają się zdrowe rumieńce. Codzienne spacery dostarczają także dawki witaminy D syntetyzowanej pod wpływem promieniowania słonecznego, nawet tego przesianego przez chmury. Spacerujemy, bo spacer hartuje. To idealny trening dla odporności. Dzieci, które regularnie spacerują i nie są przegrzewane, rzadziej chorują. Dziecko, które na spacerze biega, ubieramy tak jak siebie, a nawet o jedną warstwę mniej. Ciepły kombinezon zakładamy dopiero wtedy, gdy rodzice także zaczynają nosić zimowe kurtki. Ważne, by w chłodne dni dziecko miało na głowie czapkę, na dłoniach rękawiczki, na nogach ocieplone buty. Z wyjścia na dwór rezygnujmy tylko wtedy, gdy pogoda jest naprawdę zła pogoda (silny wiatr, ulewa, temperatura poniżej -10 stopni) Znośny chłód, a nawet lekki kapuśniaczek nie przeszkadza spacerować dla zdrowia. Spacery pomagają w wypracowaniu rytmu dnia. Jeśli dziecko przed przechadzką i tuż po niej zje posiłek, nabierze stałych przyzwyczajeń. Łatwiej je też będzie przekonać, że dzień służy aktywności, a noc jest po to, by spać. Pamiętajmy, że chodzi nie tylko o samo wyjście na dwór, ale również o ruch na świeżym powietrzu. Przed spacerem dobrze jest zjeść solidny posiłek, wypić ciepłe mleko, które rozgrzeje malca przed wyjściem z domu. I jeszcze jedna ważna rzecz – przed spacerem trening samoobsługi … buty, guziki, suwaki – i tak co dzień lepiej Jedno jest pewne – nie zamykajcie się z dziećmi w czterech scianach!
zaczerpnięto z e – Gazeta pl/